sobota, 30 lipca 2011

Starość pod włoskim słońcem.

Obiad w środku sierpnia, reż. Gianni di Gregorio, Włochy 2008.

         Przed obejrzeniem tego filmu miałam wrażenie, że te "nowe horyzonty" kina, o które chodzi twórcom festiwalu polegają na pokazywaniu świata pozbawionego nadziei, perspektyw, na budowaniu rzeczywistości, która jest albo całokowicie surrealistyczna, albo ponura i pełna zatrważającego smutku. I wtedy właśnie, tuż przed północą, trafiłam na niedługi włoski film, który zburzył ten wizerunek.
        Pranzo di Ferragosto podobało mi się przede wszystkim dlatego, że rozbudziło na nowo tęsknotę za włoskim słońcem, winem i taką bardzo specyficzną mentalnością, która sprawia, że każdy problem wydaje się możliwy do rozwiązania.
         Wszystko to było w tym filmie - bardzo ciepłej i pełnej serdecznej ironii opowieści o Giannim, który sam już nie będąc młodzieniaszkiem opiekuje się starą matką. Problemy finansowe sprawiają, że zamiast uczciwie płacić rachunki zgadza się przyjąć pod opiekę matkę administratora, a potem jeszcze jego ciotkę i matkę swojego lekarza. Nagle domem zaczynają rządzić cztery staruszki i dają bohaterowi niezły wycisk.
        Obserwujemy jego perypetie i miotanie się między zmęczeniem a miłością do matki i ... bądźmy szczerzy - potrzebą pieniędzy. Naprawdę urocza historia, która sprawia, że po niespełna półtorej godzinie świat zaczyna się znowu wydawać słoneczny. A przy tym nie ma w tym filmie żadnego niezdrowego patosu, jakiegoś nachalnego moralizowania i wtłaczania do głowy jedynie słusznych wyborów.   I ważne jest to, że chociaż w jednej ze scen zostało podkreślone, że akcja filmu dzieje się w Rzymie, to całość jest tak skonstruowana, że można osadzić tę historię w każdym włoskim (i nie tylko włoskim) tu i teraz.To też zupełnie inna wizja starości niż w krótkich metrażach Anji Breien. Można zadać sobie pytanie na ile ta różnica wynika z rozdźwięku między mrocznymi fiordami Norwegii a włoskim słońcem. To także ciekawa perspektywa.
        Film podkreśla starą prawdę, że nie intencje są ważne, ale efekt. A uśmiech na twarzach staruszek jest wartością niezaprzeczalną, tym bardziej, że tak rzadką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz