Kadr z filmu |
Mój jedyny polski film na
festiwalu. Polski, a jednak nie polski, bo wszystko dzieje się w Berlinie i po
niemiecku. Chociaż główna bohaterka myśli jednak po polsku… Rzecz w tym, że to
w jakim języku bohaterowie mówią czy myślą, nie ma tutaj szczególnego
znaczenia. Film toczy się obrazami i muzyką. Piękny przykład zasady, że w kinie
ma być dzianie się, a nie gadanie.
Czy podobał mi się ten nowy
Wojcieszek? Różnie z tym jest. Z jednej strony ideałem jest dla mnie kino, w którym
jest mądre gadanie w dzianiu się, a tego mi tu trochę brakowało. Z drugiej
strony ten film ma hipnotyzującą siłę i wciąga widza w świat bohaterek, w
berlińską grę świateł, w pulsujące nocne życie miasta i w rodzące się uczucie.
Reżyser podczas spotkania mówił, że chciał osiągnąć efekt snu i rzeczywiście –
film jest bardzo oniryczny. Bohaterki mają baśniowe imiona – Gerda i Mała
Rozbójniczka. Noc, która na ekranie trwa zaledwie półtorej godziny, wydaje się
ciągnąć w nieskończoność. Bohaterki odwiedzają ciągle te same miejsca, tańczą,
piją, jedzą, a jedna z nich uprawia nawet przygodny seks w toalecie. Wszystko
to prowadzi do wzajemnej fascynacji, ale i do zderzenia się rzeczywistości z
marzeniem. Mała Rozbójniczka jest matką dwojga dzieci, której życie zamieniło
się w nieznośną rutynę, a Gerda – z pozoru wolna – jest samotnym wilkiem w
dżungli wielkiego miasta. Obie spragnione ciepła i namiętności wchodzą w tę
berlińską przygodę jak w sen.
Kadr z filmu |
Miłość ma swoje fazy – fascynacja zmienia
się w przywiązanie, przywiązanie w rutynę, rutyna w bliskość lub oddalenie
(zależy od szczęścia), ale ten pierwszy dzień lub pierwsza noc są zawsze najpiękniejsze
i chciałoby się je rozciągnąć na wieczność. Właśnie to robi Wojcieszek w Jak całkowicie zniknąć. Cokolwiek zdarzy
się później, jakąkolwiek decyzję podejmą bohaterki na temat swojej przyszłości,
nic już nie będzie tak niezwykłe, tajemnicze i mocne jak ta noc skradzionych
rowerów i skradzionej namiętności.
Podczas tej nocnej eskapady
dziewczyny wykrzykują jedno bardzo ważne zdanie: „Życie bez miłości to gówno!”
Czym jest więc miłość według Wojcieszka? Chwilą zapomnienia? Ucieczką od
codzienności? Ulotnym marzeniem… Gdyby iść za taką filozofią i żyć tylko
chwilą, można by codziennie przeżywać nową miłość. Cóż za bogactwo doznań! Mnie
się jednak mimo wszystko wydaje, że gównowatość życia bez miłości polega na
uciekaniu od niej, na lęku przed odpowiedzialnością lub odrzuceniem. Lęku tak
wielkim, że wpada się w przypadkowe ramiona, by choć przez chwilę poczuć się
ważnym. Uciekając, można jednak przegapić te, które jakimś cudem nie są jednak przypadkowe…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz